Bangkok (Tajlandia), 20.07.1999, 10.30 PM
Moją kolejną podróż rozpocząłem 17 czerwca 1999 roku. Już jej początek był bardzo ciekawy. Zatrzymałem się w Anglii, aby dotrzeć stamtąd na Wyspy Normandzkie. Z Weymouth można popłynąć wodolotem na wyspę Guernsey lub Jersey. Najkorzystniejsze są wypady jednodniowe. Wypływa się wcześnie rano, wraca zaś póĽnym wieczorem. Podróż w obie strony na jedną z wymienionych wysp kosztuje tylko 30 funtów angielskich. Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Wyspy Normandzkie dzielą się na dwa odrębne kraje: Guernsey i Jersey. Choć wchodzą one w skład Wysp Brytyjskich, nie są częścią Zjednoczonego Królestwa. Mają własne, niezależne od brytyjskiego, parlamenty, rządy, prawodawstwo, pieniądze (na Guernsey inne niż na Jersey) i znaczki pocztowe. Nawet znaki drogowe różnią się od używanych w Zjednoczonym Królestwie. Cóż za administracyjne i polityczne kuriozum! Kraje te cieszą się również złą sławą "pralni" brudnych pieniędzy - w bezpośredniej bliskości Anglii. Turystów zadziwią tu wspaniałe plaże oraz duże palmy w parkach i ogrodach, co świadczy o bardzo łagodnym klimacie, mimo że wyspy położone są na północy. Warto więc odwiedzić te dwa dziwne kraje.
Z Anglii poleciałem samolotem do Kuala Lumpur i tam rozpoczęła się „robocza” część wyprawy, czyli prowadzenie jedenastoosobowej grupy trampingowej. Marszruta była następująca: Kuala Lumpur - Melaka - Singapur - Kuala Lumpur - wyspa Bali - wyspa Lombok - wyspa Sumbawa - wyspa Komodo - wyspa Flores - wulkan Bromo na Jawie i powrót do Kuala Lumpur. Najatrakcyjniejszymi miejscami spośród wymienionych były Komodo i Bromo. Miejsca te odwiedziłem już czwarty raz. Obecnie dotarcie do Komodo, gdzie żyją wielkie jaszczury - smoki z Komodo - jest trochę utrudnione. Prom nie zatrzymuje się na tej wyspie. Najlepiej więc popłynąć z Sape na Sumbawie do Labuhanbajo na Flores i tam dołączyć do grupy turystów, płynących na Komodo wyczarterowaną łodzią (wynajęcie całej łodzi, mieszczącej kilkanaście osób, kosztuje ok. 70 USD). Wyczarterowanie podłej łajby na trasie Sape - Komodo - Labuhanbajo, z jednodniowym postojem na Komodo, kosztuje dwa razy tyle.
W Bromo mogliśmy podziwiać nie tylko dymiący wulkan Bromo, ale również buchający co jakiś czas dymem wulkan Semeru. Przed kilkoma godzinami dotarłem do Bangkoku. Jest tu gorąco jak w piekle. Czekam na lotnisku na kilku kolegów, z którymi jadę na południe Tajlandii, nad Zatokę Phannga, a potem do Kambodży.
Pozdrowienia dla wszystkich Czytelników moich stron internetowych i książek.
Remigiusz Mielcarek
|