Resetuj i przejdź na stronę główną...

E-mail 2: Przystanek Ulaanbaatar!!!, 15 sierpnia 2000, 15:47

Drugi meldunek ślemy zaraz po zakończeniu podróży koleją transsyberyjską. Spędziliśmy w wagonie pięć dni i nocy - i w zasadzie zatraciliśmy poczucie czasu. Jesteśmy "wyterkotani" i wyspani do granic, w końcu jednak osiągnęliśmy pierwszy godny i założony cel.

Dzień w pociągu zaczyna się i kończy w zasadzie… nie wiadomo kiedy z powodu zmiany stref czasowych (różnica między Polską a Mongolią wynosi 6 godzin) i wszechogarniającej nudy (bo ile można grać w karty i patrzeć na monotonny krajobraz?). Za oknem poza ścianą brzóz (towarzysze zawczasu zadbali o zamaskowanie rzeczywistości) i nielicznymi miastami nie widać nic ciekawego. Rytm jazdy wyznaczają miasta, gdzie na peronach odbywa się intensywny handel wolnocłowy. Handlarze mongolscy wracający z Moskwy przewożą ogromne ilości odzieży, butów, środków higieny i alkoholu. Sprzedają to miejscowym, którzy odwzajemniają się ciepłym posiłkiem (polecamy "omule" z Bajkału!) i owocami. Widok ten przywodzi na myśl minioną epokę polskiej rzeczywistości z lat 80.

Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się zminimalizować koszty podróży dzięki przesiadkom na granicach i własnemu sprytowi. Podróż z Poznania do Ulaanbaatar (ok. 10 000 km) kosztowała nas 80 $. Śmiesznie mało, prawda?:-)

Jesteśmy w Mongolii, w Ulaanbaatar. Mieszkamy w dzielnicy jurtowej, bo tanio i swojsko. Jest raczej chłodno, Mongolia przywitała nas deszczem.

Jutro skoro świt idziemy do Ambasady Chińskiej załatwić wizy (tutaj trwa to około 5-7 dni). W tym czasie udamy się do Parku Narodowego Hustain Nuruu, aby zrealizować naukowe założenia ekspedycji. Przy odrobinie szczęścia dane nam będzie zobaczyć dzikie konie Przewalskiego.

Dziś odwiedziliśmy miasto. Wrażenia mamy mieszane. Zewsząd w oczy bije bieda, jednak obok ubogich dzielnic jurtowych stoją szklane, nowoczesne budynki banków. Ludzie przyjaźni, lecz trzeba bardzo uważać na kieszonkowców i napastliwych sprzedawców kozich głów…

Typowych atrakcji turystycznych jest tutaj niewiele. Poza Muzeum Narodowym, Świątynią Gandan i paroma mniejszymi zabytkami buddyjskimi w zasadzie nie ma co zwiedzać. Do wędrówki zachęcają góry, które malowniczo otaczają miasto.

Wszyscy zdrowi, pełni energii i szczęśliwi.

Pozdrawiamy skośnookim bajartaaaaa!

PANDA'2000
Ania ×2, Monika, Kuba, Hubert, Łukasz