Resetuj i przejdź na stronę główną...

12.11.2001: Wstęp

Wybieram się do Australii. Jednak moje globtroterskie hobby nie pozwala mi na zwyczajne wejście do samolotu. Mam czas, co jest bardzo ważne, zaplanowałem więc, że swoją wyprawę odbędę droga lądowo-morską. Znalazłem współtowarzyszy - Jolę Letek, Krzyśka Filipowicza oraz Piotrka Druzgałę. Większość z nas ukończyła studia w Krakowie.

Inwestycją w własną przyszłość wydała nam się możliwość spędzenia dłuższego czasu w Australii. Postanowiliśmy więc udać się do ACIC (Australia College Information Center). Opłaciliśmy szkoły - ja turystyczną, oni językowe. Wiza studencka daje dodatkowo możliwość pracy podczas nauki (do 20 godzin tygodniowo), więc poza doskonaleniem języka można się tam spokojnie utrzymać i jeszcze zwiedzić ten wspaniały kontynent.

Plan naszej trasy wygląda następująco: Polska - Białoruś - Rosja - Mongolia - Chiny - Laos - Wietnam - Kambodża - Tajlandia - Birma - Tajlandia - Malezja - Singapur - Indonezja - Australia.

Wizy do wymienionych krajów załatwia się w Warszawie, z wyjątkiem Białorusi i Rosji (wystarczy pieczątka AB), Birmy i Kambodży (na granicy), Malezji i Singapuru (bezwizowo). Trzeba tylko wypełnić formularz, dołączyć zdjęcie i paszport (do wizy chińskiej dodatkowo rezerwacje lotnicze, które nic nie kosztują) oraz zapłacić za nie 670 zł (760 zł w trybie ekspresowym).

Nieco więcej zachodu wymaga uzyskanie wizy australijskiej (670 zł studencka). Trzeba najpierw zrobić badania (mocz, prześwietlenie klatki piersiowej i wizyta u internisty), następnie opłacić szkołę, dołączyć kilka zaświadczeń i oczekiwać na decyzję (wszystko nie krócej niż 3 tygodnie).

Moim celem jest dostanie się do Sydney bez wzbijania się w przestworza. Niestety, nie ma oficjalnych połączeń między Indonezją a Australią. Trzeba będzie kombinować, poza tym jest to kraj w sporej części islamski, więc biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną na świecie, może mi się to nie udać i trzeba będzie wsiąść do samolotu.

Najważniejsze dla mnie jednak to przeżyć przygodę, zobaczyć różne nieznane nam jeszcze miejsca i przede wszystkim zaprzyjaźnić się z mieszkańcami odwiedzanych krajów, odczuć ich życzliwość (lub jej brak...).

Pora więc ruszać - w końcu życie stygnie!

Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do urzeczywistnienia swoich Marzen. Będziemy w kontakcie.

Michal Kozok