Resetuj i przejdź na stronę główną...

7.01.2002: Sylwester

Sylwestra spędziłem w Hoi An, gdzie za pokój dwuosobowy w tym szczególnym dniu żądano minimum 20 USD. Moi zniechęceni współtowarzysze przywitali więc Nowy Rok w nocnym autobusie. Ja miałem przyjemność zostać zaproszony na wietnamską imprezę - muzyki, śpiewu, jedzenia i alkoholu nie brakowało. Chciałem również zobaczyć, jak miejscowi bawią się na ulicy, lecz niestety tutejszy kalendarz żegna Stary Rok około miesiąc później. Także pozostałą część nocy spędziłem na tańcach w pubie z turystami z prawie całego świata - niestety nie było więcej przedstawicieli Europy Wschodniej. Spałem pod palmami na pobliskiej plaży (hotele tutaj zdecydowanie za drogie), a po przebudzeniu korzystałem już z uroków morskiej kąpieli.

Podróżowanie po Wietnamie jest niezwykle proste. Wszystko jest doskonale zorganizowane, więc nie trzeba się o nic martwić. Turystyczny "bilet otwarty" umożliwia szybki i tani przejazd przez cały kraj: Hue - Hoi An - Nha Trang - Da Lat - Ho Chi Minh City (dawny Sajgon). Bilet kosztuje 15 USD, a po drodze mamy prawo do zatrzymania się w ww. miejscowościach na dowolny okres. Autobus zawiezie nas pod wskazany przez nas hotel i w wyznaczonym dniu nas stamtąd odbierze. Autobusami tymi mogą podróżować tylko turyści, nie mamy więc sposobności poznania miejscowych. Lokalne środki transportu są zabronione dla "białych".

Wszechobecne biura turystyczne organizują mnóstwo tanich wycieczek po okolicy. Każdego lata pracuje jako pilot - rezydent, także tym razem ja miąłem okazje wygodnie usiąść i posłuchać przewodnika. Ciekawie było w Delcie Mekongu oraz w powojennych tunelach Viet Congu koło Sajgonu. Taka organizacja to z pewnością duży komfort psychofizyczny podróżnego, my również skorzystaliśmy z tej wygody. Jednak luksus ten w pewien sposób nas ogranicza - poruszamy się tylko po wyznaczonych miejscach zalanych turystami, gdzie Wietnamczycy perfekcyjnie naciągają nowo przybyłych. Słyszane na każdym kroku "Hello Mister" i widziane przyjazne uśmiechy kryją jednak w sobie chęć zdobycia nowego klienta, a w rezultacie wyciągniecie od niego kilku "zielonych" za oferowaną później usługę. Trzeba się mieć na baczności, gdyż nie brak również oszustów i złodziei.

Nasz system to wynajęcie roweru (0,3 USD/dzień) lub skutera (4 USD) i indywidualne wypady na prowincję, aby w końcu usłyszeć BEZINTERESOWNE pozdrowienia Wietnamczyków.

Poznawanie zagranicznych globtroterów również przynosi korzyści. Wymiana doświadczeń i informacji często pozwoli nam zaoszczędzić trochę grosza, jak i zobaczyć coś ciekawego, czego nie opisują przewodniki.

Poznana Amerykanka uczyła dzieci w Ameryce Południowej przez rok języka angielskiego, sama przy okazji ucząc się hiszpańskiego. Podsunęła mi tym samym pewną myśl, tak że już mi się wydaje, ze wiem, co będę robił po powrocie z Australii. Koncepcja ta wydaje mi się teraz bardzo łatwa do realizacji, przecież - jak zwykle - wystarczy tylko chcieć.

Pa

Kozi

Autor relacji podróżuje lądem do Australii, gdzie dzięki ACIC (Australia College Information Center) będzie studiował w szkole turystycznej w Sydney.