Resetuj i przejdź na stronę główną...

2.02.2002: Kuala Lumpur

Podczas takiej wyprawy nie sposób ustrzec się również przykrych niespodzianek. W Laosie skradziono mi okulary, a w Wietnamie portfel (powinienem go trzymać tam, gdzie zwykle - w torebce na szyję, a nie w kieszeni). Pieniądze rzecz nabyta, stratę trzeba odżałować i zapomnieć, a ucząc się na własnych błędach - wyciągnąć odpowiednie wnioski. Na szczęście część gotówki trzymam też w pasie biodrowym pod spodniami, w ten sposób zabezpieczam się przed ewentualną stratą wszystkich środków finansowych. Dodatkowo używam czeków podróżnych, które w przypadku kradzieży można zrefundować. Przydatna jest również karta kredytowa.

Zdecydowanie gorsze są straty moralne. Niemiło wspominam nieuczciwość kierowców i spotkanie z homoseksualistą i transwestytą w Tajlandii, jak również indonezyjskiego kasjera, który wykorzystał mój pośpiech do okantowania mnie. Takie rzeczy się zdarzają, trzeba to wkalkulować w wyprawę. Jednak podchodząc do sprawy globalnie - te przykre incydenty są niczym w porównaniu z ogromem cudownych i niesamowitych wrażeń, a tych już nikt mi nigdy nie odbierze. Poza tym, podróże kształcą, pozwalają poznać ciekawe miejsca i innych ludzi, no i przede wszystkim siebie. Życzę każdemu z Was, drodzy Czytelnicy, abyście mogli odkryć w sobie swoje życiowe cele i uparcie dążyli do realizacji swojej "Własnej Legendy". Niezdecydowanym polecam książkę Paulo Coelho "Alchemik", która mnie umocniła w podjęciu decyzji co do tego wyjazdu. Naturalnie cele te to nie muszą być dalekie podróże, bo przecież jak istotna w życiu jest radość i satysfakcja z każdego - na pozór zwyczajnego, przeciętnego dnia pracy lub szkoły. I właśnie ta codzienność jest prawdziwą sztuką bycia, po prostu zostać sobą. Pozdrawiam, Michał.


Autor relacji podróżował lądem do Australii, gdzie dzięki ACIC (Australia College Information Center) studiuje w szkole turystycznej w Sydney.