Resetuj i przejdź na stronę główną...

05.10.2003: Gori
Właśnie dzisiaj dojechałem do Gori w Gruzji - miasta, w którym urodził się Wielki Wódz. Zanim dotarłem tutaj, w Azerbejdżanie zwiedzałem kilka miasteczek u podnóża Kaukazu. Byłem nawet w górach 25 km od granicy z rosyjskim Dagestanem. Azerbejdżańska prowincja dalece odbiega od światowego Baku. Niemal wszystko na prowincji to niszczejący relikt czasów radzieckich. Hotele zamieniły się w ruiny. Pokoje jeszcze są do zniesienia, ale do łazienek wodę "doprowadzają" wiadrami. Elektryczność na szczęście w godzinach wieczornych jest z uwagi na zbliżające się wybory. Kandydatów na fotel prezydencki w Azerbejdżanie jest dziewięciu, ale naród może tak naprawdę wybrać między dotychczasowym prezydentem, schorowanym osiemdziesięciolatkiem, albo jego synem.

Dzisiaj przekraczałem mało uczęszczane przejście do Gruzji u podnóża Kaukazu. Tutaj ponoć nie biorą łapówek. Niestety, po stronie azerskiej dorwał mnie facet od kontroli sanitarnej. Musiałem mu w końcu dać dolara, aby uniknąć próby mierzenia mojej temperatury i Bóg wie czego. Gdy już się zbliżał do mnie z termometrem 1 dolar sprawił, że sanitarny postawił diagnozę "zdrowy", a więc zdolny do opuszczenia całego tego "wesołego Azerbejdżanu".

Teraz jestem już 250 km od przejścia granicznego. Główna atrakcja Gori to bynajmniej nie wspaniała i olbrzymia twierdza na wzgórzu, ale pomnik Josifa Wissarionowicza Dżugaszwili, czyli Wujka Stalina. Jeszcze lepsze jest Muzeum Wodza. Zatajono w nim skrzętnie tych kilkadziesiąt milionów ofiar jego rządów, a obraz Wodza jawi się w samych superlatywach. Oprowadzająca mnie przewodniczka była tak dumna ze swego rodaka, że jej powaga była porażająca. Nawet na widok portretów Najwyższego Towarzysza ściągnąłem czapkę z głowy. Pani pokazała mi także na wieść, że jestem Polakiem, wspaniałe dary dla Wodza od wytworni porcelany w Wałbrzychu. Ten wielki porcelanowy talerz ma napis po Polsku: "Wielkiemu Wodzowi Wolnych Narodów". Na innym talerzu, będącym polskim wytworem chorej głowy, widnieje sam portret Wodza. Oczywiście sam kupiłem kilka fotogramów przedstawiających tego m.in.: "Wielkiego Koryfeusza Nauki". Jeden wyślę Wam, jak tylko jutro otworzą pocztę. Widziałem ponadto dom, w którym się Wódz urodził, cały obudowany panteonem, i salonkę kolejową, w której podróżował. Doszedłem do wniosku, że Gori to wspaniały przykład teorii względności. Dla Gori - i chyba już tylko dla jego mieszkańców - Stalin jest największym bohaterem narodowym i żadne fakty historyczne o jego zbrodniach tutaj jeszcze nie dotarły. Pozdrawiam, teraz już naprawdę w swoim imieniu.

Remi Mielcarek