Resetuj i przejdź na stronę główną...

12.10.2003: Podsumowanie wyjazdu do Australii

Cześć

Jestem już w Polsce, a Australia pozostała tylko na slajdach i we wspomnieniach. Ale te są miłe i często do nich wracam. Dobrze wspominam taki zwykły powszedni dzień, czując tą niezwykłą atmosferę Sydney, którą głównie tworzą ludzie. Australijski luźny styl życia po prosu mi imponuje, tak jak oni sami mówią na każdym kroku: "no worries mate".

A w mieście też nie sposób się nudzić, odbywa się tu mnóstwo różnych ciekawych imprez, często bezpłatnych i na wolnym powietrzu. Także oprócz pokazów tanecznych, filmowych, muzycznych, akrobatycznych i sportowych, mamy sporo wolnej przestrzeni na spacery i pikniki. Specjalnie utworzone liczne piesze szlaki wzdłuż klifowych wybrzeży nad samym Pacyfikiem lub wśród zatoczek, są niepowtarzalne. Gdy znudzi się nam maszerowanie to zatrzymujemy się na jednej z licznych plaż i oddajemy się urokom morskiej kąpieli lub wylegujemy się na słońcu. Jeśli wolimy aktywna formę wypoczynku, to nie widziałem jeszcze lepszych warunków do uprawiania sportu. Pływanie, surfing, rugby, krykiet, siatkówka plażowa, triatlon, czy kolarstwo to sporty uprawiane przez rzesze, widać ich na każdym kroku. To właśnie w Sydney organizuje się największy masowy bieg uliczny na świecie (52 tysiące zawodników), 14km z centrum na plaże Bondi. Niemałego wysiłku kosztowało mnie dobiegnięcie w pierwszej dwusetce, ale każdy, który pokonał siebie jest zwycięzcą. Takie imprezy warto przeżyć. Australijczycy są mistrzami organizacji, przykładem jest Olimpiada.
Na dobre samopoczucie pozytywny wpływ ma także tutejszy klimat - ciepłe lato i łagodna zima (czasami trzeba nałożyć coś na podkoszulek) - pogoda wymarzona.

Codzienność to także szkoła. Jeśli jednak uczymy się tego co nas interesuje, tak jak turystyka w moim przypadku, to uczęszczanie na zajęcia może okazać się przyjemnością. Poziom nie jest wysoki, nie przemęczymy się więc nauką. College to także okazja do ciekawych spotkań towarzyskich, rozszerzanych zwykle do kontaktów pozaszkolnych, dające poznać osobowości, tradycje i kulturę ludzi z różnych części świata.

Oczywiście nie samą wiedzą człowiek żyje, trzeba też pracować. Najczęściej spotykanymi studenckimi profesjami są: kelner, pomoc w kuchni lub na budowie, barman, sprzedawca, kasjer, sprzątacz, opiekun do dziecka itp. Ale jest szansa znaleźć pracę jako informatyk, masażysta, nauczyciel, pomoc stomatologiczna itp. Zależnie od naszego doświadczenia, poziomu znajomości j. angielskiego oraz szczęścia. Często skończone studia w kraju nie wiele pomogą w znalezieniu wymarzonej pracy i trzeba przełknąć ziarnko goryczy, uczy to pokory. Ja początkowo zmywałem gary, robiłem hamburgery i kurczaki, później obsługiwałem klientów czy też produkowałem stoły i inne wyroby z włókna szklanego i żywicy. Po raz kolejny miałem okazję nauczyć się czegoś nowego, no i z większym szacunkiem wydawać ciężko zarobione pieniądze. W czasie nauki możemy pracować do 20g tygodniowo, co bez problemów pozwala nam się tutaj utrzymać, lecz ciężko coś odłożyć. Szansą są wakacje, gdzie pracować możemy bez ograniczeń, ja właśnie wtedy odkładałem na podróże.

A zwiedzać jest co. Ponieważ przejazdy do tanich nie należą, korzystałem więc z autostopu. Oczywiście ryzyko jest jak zawsze, lecz kto nie ryzykuje … Tak więc wybrałem się na Górę Kościuszki zdobyć najwyższy szczyt kraju, innym razem do dalekiego Queenslandu na kurs nurkowania w Wielkiej Rafie Koralowej (co bardzo gorąco polecam). Przejazd autostopem do północnego Darwin jest wart choćby dla samego faktu przejazdu przez to wspaniałe pustkowie, poznając przy okazji przyjaznych ludzi. Prosta, pusta, niekończąca się droga z czerwoną ziemią wokół tworzy cudowny pejzaż "nicości", gdzie oprócz przyrody podziwiać możemy również faunę. A jednym z lepszych miejsc na to jest Park Narodowy Kakadu, tutaj jednak lepiej będzie nam wypożyczyć własny samochód, aby dostać się w mało odwiedzane miejsca. Tam też spełniłem jedno ze swoich kolejnych marzeń, czyli zobaczyłem krokodyla w jego naturalnym środowisku.
Ale również blisko Sydney możemy poczuć smak pustynnej przygody. Wypożyczyliśmy z przyjaciółmi terenowy samochód i przemierzaliśmy tereny Nowej Południowej Walii w okolicach Broken Hill. Pejzaż cały czas się zmienia, a parki narodowe są ciekawe i jakże różniące się od siebie, każdy jakby z innej bajki. Warte odwiedzenia są także miasteczka widma takie jak Silvertone (kręcono tu Mad Max II), White Cliffs i Lightning Ridge (centra wydobycia opali). Prowadząc samochód nocy uważajmy na wskakujące na drogę zwierzęta, my niechcący jednego kangura przejechaliśmy.

To tak w telegraficznym skrócie moje refleksje z 1.5-rocznego pobytu na Antypodach. W sumie tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć. Podobało mi się na tyle, że postanowiłem wrócić do Sydney i kontynuować kurs turystyki, aż do uzyskania dyplomu. Tym razem dostać się tam chcę poprzez Ameryki, zacząć na Ziemi Ognistej i jechać lądem na północ aż na Alaskę (styczeń - sierpień), a stamtąd powrócić do utęsknionej wspaniałej Australii.

Chętnych na przyłączenie się na poszczególne odcinki trasy w Amerykach proszę o kontakt:
michalkozok@yahoo.com

Proszę też śmiało pisać, jeżeli ktoś ma jakieś pytania dotyczące Australii.

To już wszystko, dziękuję i do zobaczenia

Michał Kozok (Kozi)


Naukę Michała w Australii zorganizowało ACIC Australian College Information Centre.

Biura ACIC w Polsce:

  • KRAKÓW, ul. Fiołkowa 10 lok. 172
    tel. (0-12) 290 45 45
  • POZNAŃ, ul. Starołęcka 18
    tel. (0-61) 87 87 264

Więcej informacji na temat nauki i pracy w Australii znajdziesz na stronie www.australia.edu.pl