Resetuj i przejdź na stronę główną...

19.05.2004: Ameryka Środkowa
Z Panamy dotarlem do Kostaryki, bardzo proamerykanskiego kraju, gdzie nawet dworzec autobusowy nazywa sie "coca-cola". Pierwsza noc spedzilem pod szczytem wulkanu Irazu, lecz wschodu slonca nie zobaczylem (podobno mozna tez zobaczyc jednoczesnie Atlantyk i Pacyfik) - pochmurno. Druga noc, to czatowanie pod wulkanem Arenal, ktory jest bardzo aktywny i caly czas wydobywa sie z niego lawa, lecz niestety podobny scenariusz - chmury zaslonily cale przedstawienie. Tuz przed opuszczeniem kraju dalem sie zrobic na stary numer z "przerobionym" kalkulatorem przy wymianie pieniedzy. Straty nie byly az tak wielkie, ale niesmak pozostal.

Nikaragua - na poczatek wybralem sie na Omepete, najwieksza na swiecie wyspe polozona na akwenie slodkowodnym. Wybralem sie na treking i jak zwykle nie chcialem isc z przewodnikiem, a tym razem wspinaczka na jeden z wulkanow okazala sie walka z blotem po kolana i zarosnieta dzungla. Nagroda jednak byla mozliwosc przeplyniecia wplaw jeziora znajdujacego sie na dnie jego krateru. Wracajac opadla tak gesta mgla, ze pobladzilem i nie umialem doplynac do miejsca, gdzie zostawilem plecak. Spacer wsrod wiosek to sama przyjemnosc - ludzie z usmiechem pozdrawiaja, rozmawiaja i sa bezinteresownie pomocni. Trafilem do szkoly i zobaczylem w jak kiepskich warunkach jest wychowywana tutejsza mlodziez - huk, wrzask nauczycieli i uczniow, wszyscy sa w jednym pomieszczeniu, a niektore dzieci nie maja nawet lawek i krzesel - rzeczywiscie ciezko tutaj o dobra edukacje.

Warte zobaczenia okazaly sie kolonialne miasta Granada i Leon, pozwalajace wyobrazic sobie jak wygladalo tutaj przed wiekami. Zadziwilo mnie, dlaczego ludzie wnosza do kosciolow rowery. "Tu mi go nie ukradna" - uslyszalem odpowiedz.

Nikaragua kojarzy mi sie przede wszystkim z drewnianymi bujanymi fotelami, w ktorych miejscowi siedza przed domem i rozmawiaja z sasiadami - tak beztrosko spedzaja wolny czas. Bedzie nawet dobrze przyjete, jak powiesz komus "bujaj sie".

Natomiast symbolem Ameryki Srodkowej (oprocz Panamy i Kostaryki) sa dla mnie stare, zdezelowane zolte school-busy, ktore swoja mlodosc spedzily w USA wozac dzieci do szkoly, a teraz sluza tutaj jako glowny srodek transportu. Czesto widac w oknach tych autobusow slady po kulach, co przypomina, w jak bezpiecznej czesci swiata sie znajdujesz.

W Managuii odkrylem w sobie nowe spojrzenie na wielkomiejskie molochy, zwykle stolice. Mianowicie zauwazylem, ze wiekszosc turystow bardzo zle wyraza sie o tych miastach, czasami nawet tam nie bedac, po prostu ze slyszenia. Tez taki wczesniej bylem, wiec postanowilem to zmienic, bo przeciez nie oceniamy miast tylko po zabytkach. Pieknie odrestaurowany budynek wyglada o wiele sztuczniej, co tetniaca zyciem rudera, ktora moze okazac sie rownie interesujaca - autentyczne odzwierciedlenie tutejszego bytu. Teraz w duzych miastach wsiadam do miejskiego autobusu lub siadam w ulicznej restauracyjce, usmiecham sie, mowie "buenos dias" i w zamian otrzymuje usmiech, odpowiedz i czesto rozpoczyna sie ciekawa konwersacja. Oczywiscie latwiej tutaj spotkac kieszonkowca, czy tez byc napadnietym noca, ale mysle, ze warto wczuc sie w atmosfere miasta, one tez maja dusze i da sie je polubic.

Najbardziej lubie poranne spacery, kiedy wszystko sie mozolnie budzi, rozkladane sa stragany, ludzie powoli ida do pracy itp. Rowniez specyficzny klimat panuje tuz przd zapadnieciem zmroku, kiedy dla kontrastu wszystko jest skladane w mgnieniu oka, ludzie spiesza sie, niemalze biegaja. Wlasnie wtedy lubie chodzic wsrod nich, tak bez celu, tylko obserwowac. Raz przesadzilem, kiedy to w Tegucigalpie zasiedzialem sie w knajpce i wracalem noca pusta ulica, rozgladajac sie bacznie. Nie mialem przy sobie wiele do stracenia, ale napad to chyba niezbyt mile doswiadczenie.

Ogolnie mowi sie, ze jest tu niebezpiecznie. Moze to i prawda, ale jesli nie zapuszczasz sie w odludne miejsca pozna noca, unikasz biednych slamsow, nie nosisz drogiego aparatu na pokaz itp. to jest tu calkiem bezpiecznie. Oczywiscie mozna miec pecha, wystarczy byc w nieodpowiedznim czasie i miejscu, ale to moze sie zdarzyc gdziekolwiek, w Polsce tez.

pozdrowienia
Michal

Podróż Michała Kozoka wspiera Kodak Polska SA.