Resetuj i przejdź na stronę główną...

14.08.2004: Drugi list z Pokhara

To juz trzeci dzien w Pokhara w Nepalu. Bardzo przyjemny. Zadnych pijawek, najwyzej nietoperze, ale o nich za chwilke. Najpierw o tym, ze wczoraj wybralismy sie w gory i weszlismy na pobliski szczyt Sarankghot 1592 m. (wstep na szczyt 15 RNp, czyli 1,20 pln.) Za bardzo nie ma sie czym chwalic, bo wieksza czesc drogi z Pokhara na szczyt wjechalismy taksowka, a z samego szczytu zbyt wiele nie widzielismy, bo akurat nadeszly monsunowe chmury i cale popoludnie siapilo, ale za to zejscie przez las i pola ryzowe bylo baaaardzo malownicze.

Osmiotysieczniki udalo nam sie za to obejrzec dzis o 5:30 rano, gdy wypozyczylismy lodz i wyplynelismy na jezioro Fewa. Las pelen ptakow, bletkitne niebo nad jeziorem i widok osniezonych gor pomiedzy chmurami na horyzoncie - uroczy poranek. Dzisiejszy dzien dopelnily nam dwie wycieczki. Nad wodospad Devi's Falls (wstep 10 RNp = 50 gr) oraz do jaskini Nietoperzy, gdzie rzeczywiscie "nocowaly" nietoperze i gdzie przyszlo nam sie przeciskac przez bardzo waskie, pokrecone i wilgotne korytarze skalnej jaskinii. Ale takie przygody to 'czysta' przyjemnosc.

Za chwile idziemy na piwko i kolacje. Wlasnie, piwko - w Nepalu produkuje sie Tuborga, Carlsberga i San Miguel!!! - to kolejna zaleta tego kraju.

Ostatni dzien w Pokhara. Jutro o 7:00 ruszamy w kierunku Kathmandu, ale po drodze zatrzymamy sie nad rzeka Seti, gdzie zabookowalismy sobie dwudniowa wycieczke po rzece, czyli popularny rafting. To podobno jedna z bardziej malowniczych rzek w Nepalu, gdzie mozna uprawiac rafting i bardzo bezpieczna. Sprawdzimy jutro.

Pozdrawiamy!!!
Lukas

Ps. Gdy dzis przedstawialismy sie naszemu przewodnikowi, ze jestesmy z Polski i mamy na imie "Lukasz i Klaudia", zdziwil sie i spytal czy wszystkie imiona w naszym jezyku zaczynaja sie na te sama litere "L"? Lukas i Laudia... :-)