Resetuj i przejdź na stronę główną...

17.08.2004: List z Ktm

8:20 czasu nepalskiego

Jestesmy w Kathmandu, miescie pieknym, tlocznym, strrrasznie intensywnym w kolory, dzwieki, zapachy...

Dotarlismy wczoraj. Okolo poludnia zakonczylismy dwudniowa wycieczke pontonem po rzece Seti w miejscu gdzie Seti wpada do Trisuli. Stamtad do Katmandu jest ok. 125 km. Dystans ten pokonalismy w 6 godzin i 50 minut, co jest jak na warunki nepalskie wynikiem calkiem przyzwoitym, wziawszy pod uwage jedna naprawe kola, trzy posterunki policji przeszukujace autobus w poszukiwaniu Maoistow, jeden postoj na posilek kierowcy i - przede wszystkim - warunki na nepalskich drogach. Rozmyte, zablocone, pozarywane, pozawalane, pozbawione nawierzchni, dziurawe, a przede wszystkim strasznie zatloczone. Roi sie na nich od autobusow, ciezarowek, przepychajacych sie po zboczach, trabiacych nieustannie, ostrzegajac o tym, ze jada. A ciezarowki kolorowe, poprzyozdabiane obrazkami , kwiatami, fredzelkami, napisami, swiecidelkami... a na dachach
autobusow mnostwo bagazy, czasem pasazerowie... Tu odleglosc i predkosc nie maja jakby wiekszego znaczenia, liczy sie dla pasazerow i kierowcow sam fakt, ze sie przemieszczaja, ze jada od jednego posterunku do drugiego, ze pokonuja dystans od jednej dziury w drodze do drugiej, ze predzej... lub pozniej... dotra na miejsce.

Poprzednie dwa dni. Rafting, rzecz przyjemna. Przeplynelismy 27 km rzeka Seti. Widoki piekne, wzgorza porozniete dzungla, wioski na zboczach, linowe mosty nad glowa... i pod nami szarobrazaowa od mulu rzeka. Zabawa fajna, ale bezpiecznie. Nie jest to trasa dla amatorow raftingu poszukujacych ekstremalnych przygod. Nocleg - surowy camping na plazy nad rzeka. Zupa
gotowana na ognisku. Spacer do pobliskiej wioski. Nietoperze latajace nad namiotami wieczorem. I deszcz cala noc.
Rano dwoch nepalskich chlopcow z wioski pokazalo mi miejsce w strumieniu, gdzie najlepiej sie myc. W zamian za to podzielilem sie z nimi moja pasta do zebow (byli zachwyceni) i zuzylem prawie caly dezodorant (byli wiecej, niz zachwyceni).

Koncze, bo polaczenie internetowe slabe i trudno wyslac cokolwiek. Dzieki za zyczenia.

Jutro jedziemy do Patan i zwiedzamy okolice Kathmandu. Po Kathmandu czas na Chitwan, park narodowy, gdzie zarezerowalismy juz wycieczke canoe, safari na grzbietach sloni, poranna wycieczke z przewodnikiem do dzungli... i mysle, ze znow troche tam odpoczniemy, bo Kathmandu choc miasto piekne i sredniowieczne, meczy troche halasem i wielkomiejskoscia.

Pozdrowienia!!!
Łukasz