Od ponad godziny siedzę na dachu autobusu, który ma jechać do Parku Narodowego Chitwan, ale z powodu maoistowskich partyzantów nie jedzie. Na dachu sąsiedniego autobusu siedzą kozy, podobnie jak ja znudzone sytuacją. Tu krzyżują się drogi z Kathmandu, Pokhary i Chitwam, więc pojazdów uzbierały się już dziesiątki i dookoła niezły młyn. |