Resetuj i przejdź na stronę główną...

08.08.2005: List z Limy - Dzien pierwszy w Ameryce

Hej!

Jestesmy od wczoraj wieczora w Limie i wszystko w porzadku!

Dzis pierwszy baaaaardzo udany dczien w Ameryce Poludniowej. walesalismy sie wiekszosc dnia po Limie, olbrzymim, rozleglym miescie, az zawedrowalismy do Miraflores - ekskluzywnej dzielnicy nad oceanem, gdzie w parku zakochanych skusilismy sie na lot paralotnia wspolnie z przewodnikiem (w tandemie). Z wysokiego klifu nad Pacyfikiem wznieslismy sie nad skaly wybrzeza, wiezowce hoteli, umieszczone na dachach drapaczy chmur baseny i ogrody, ponad drapacze chmur i wiodaca wzdluz brzegu oceanu szosy, pnad latarnia morska i ponad oceanem szybowalismy sobie podwieszeni do paralotni. 20 minut (za 40 USD - tak dla zainteresowanych), ktore zaparly nam dech w piersiach - doslownie! - i ktore wspominac bedziemy - juz moge tak powiedziec na pewno - jako jedne z najniezwyklejszych przezyc z podrozy do Peru...

Jutro wybieramy sie do Pachacamac pod Lima, wieczorem odbieramy plecak z lotniska, a pojutrze do Pisco-Paracas i potem dalej przez Arequipa do Boliwii. bede meldowal!

Wlasnie wrocilismy z miasta z zakupow na deptaku tutejszym, ktory (zwlaszcza o tej porze dnia czyli o 9-ej wieczorem) przypomina bardzo wszystkie znane mi deptaki handlowe, swiatla, McDonalds, sklepy, promocje. Jest duzo taniej niz w Polsce. Do zakupow zmusila mnie sytuacja - kupilem slipki, koszulke i skarpetki, bo .... moj plecak wyladuje w Limie dopiero jutro wieczorem... zablakal sie jakims cudem w Warszawie i przyleci dwa dni pozniej niz my... trasą przez Amsterdam...

Usciski!!!

Lukasz